~Welcome to our Yaoi Sekai~
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Ci, którzy tu wchodzicie..

4 posters

Strona 10 z 12 Previous  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12  Next

Go down

Ci, którzy tu wchodzicie.. - Page 10 Empty Re: Ci, którzy tu wchodzicie..

Pisanie by Moriyama Natsuki Czw Kwi 24, 2014 5:11 pm

Sluchal uwaznie, co Rey ma mu do powiedzenia na temat swojej diety. Z takimi odruchami ze strony ciala, sam by sie zdecydowal na wykluczenie miesa ze swojego menu. Ale fajki i tone kawy w siebie wciska, nie jedzac na dodatek, jak gbyby nigdy nic... I jak on ma miec niby zdrowy zoladek?. Natsu czul, ze będzie chyba musial przynosic pielegniarzowi posilki i pilnowac czy aby na pewno je zjadl. W dalszym ciagu ciezko mu było uwierzyc, ze mezczyzna tak wyniszczajac się, w dalszym ciagu wyglada dość dobrze. Jego orgnizm musial się już niezle sypac. Natsu sobie wzial do serca, ze zadba o Reya... Jakby już tego nie robil...
Spojrzal na mezczyzne, gdy ten zaczal odpowiadac na tamat spania razem. Wysluchal go uwaznie, nie dajac się zbic z tropu – Tak, Rey, zdaje sobie sprawe z tego co mowie i o co pytam. Pytam czy chcialbys, zebysmy skonczyli w lozku uprawiajac seks, więc nie odwracaj kota ogonem pytajac czy zdaje sobie z tego sprawe i czy to proponuje, tylko odpowiedz. Prosto z mostu. Nie proponuje ci niczego, ani stosunku, ani jego braku, chce po prostu uslyszec twoja opinie na ten temat.
Chlopak odszedl od parapetu i usiadl na krzesle przy stole, opierajac brode na splecionych dloniach. - Chce odpowiedz, Rey... albo zreszta nie wazne. Chodz, zrobimy ten obiad, nim umrzesz z glodu. Albo nim ja umre z glodu – powiedzial, usmiechajac się wesolo i zmieniajac temat. Przyszykowal cale przygotowane wczesniej jedzenie i ustawil je obok grilla. - Mozesz zaczynac grillowac, w koncu to twój grill, a ja swoje zrobilem, przygotowalem wszystko do grillowania.
Moriyama Natsuki
Moriyama Natsuki

Wiek : 27
Skąd : Akademik
Zawód : Uczeń 2B // Kuchareczka Shikiego
Wygląd : ok 178 cm wzrostu
Stan : Psychiczny? Zły

https://yaoisekai.forumpolish.com/t57-moriyama-natsuki

Powrót do góry Go down

Ci, którzy tu wchodzicie.. - Page 10 Empty Re: Ci, którzy tu wchodzicie..

Pisanie by Rey Czw Kwi 24, 2014 6:10 pm

Rey spojrzał na niego jak najbardziej poważnie. Co jak co uśmiech zszedł z jego twarzy, ale czego się dziwić? Sprawa była na prawdę poważna i tak tez musiał do niej w tym momencie podejść. Natsu wydawał się być na prawdę zdeterminowany , aby poznać prawdę i nie zamierzał jej dłużej ukrywać. Odetchnął głęboko i zaciągnął się po raz ostatni , aż zgasił papierosa w popielniczce. Sięgnął po drugiego, ale jeszcze Go nie odpalił.Sam ten gest świadczył o tym, że Rey się nieco zdenerwował. Można nawet powiedzieć , że się zestresował. W sumie mało kiedy mówi prawdę, albo się z czegoś zwierza, ale nie raz się mu to jednak udaje.
- Nie wykluczam takiej możliwości, że w poniedziałek, nie będziesz w stanie usiedzieć na miejscu.
Rzekł jak najbardziej poważnie tym samym zdradzając, że chciałby, aby oboje wylądowali w łóżku nie koniecznie po to, aby obok siebie spać. Odstawił nie odpalonego papierosa z powrotem do paczki i odetchnął głęboko. Na nadgarstku miał gumkę do włosów, którą zaraz niezdarnie obwiązał włosy , z tyłu w kitkę. Podszedł do przygotowanych rzeczy. Warzywa, rybka i kurczaczek. Przynajmniej już na tym etapie całkiem, całkiem to pachniało, a co dopiero kiedy zacznie się to grillować. Dopił kawę niemal połykając fusy , aż zostawił kubek w spokoju i włączył swoją szeroką , grillową patelenkę. Na pierwszy ogień poszło mięsko i połowa warzyw.
- Ty zjesz pierwszy.. Mięso potrzebuje czasu, aby się usmażyć, a rybka to rach-ciach i po strachu, więc nie czekaj na Mnie jak Ci podam jedzonko.
Zaraz zaczął obsmażać dookoła warzywka i mięsko, aż przykrył je dużą pokrywką, aby się ładnie grillowały. Tłuszcz powoli opadał do specjalnej komory w tej patelni. Spojrzał zaraz na Natsu przy okazji zmniejszając nieco ogień.
- Boisz się?
Zapytał ni z gruszki ni z pietruszki najwyraźniej pijąc jeszcze do swojego potwierdzenia odnośnie seksu.
Rey
Rey

Wiek : 37
Zawód : Były Pielęgniarz szkolny, lekarz w szpitalu
Wygląd : Wieczne niedopięta koszula, wicznie rozczochrana czupryna.
Stan : Wolny

https://yaoisekai.forumpolish.com/t61-rey-cross#108

Powrót do góry Go down

Ci, którzy tu wchodzicie.. - Page 10 Empty Re: Ci, którzy tu wchodzicie..

Pisanie by Moriyama Natsuki Pią Kwi 25, 2014 3:40 pm

- Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie - stwierdził Natsu, bawiąc się wyjętym chwilę wcześniej kasztanem. Miał zajęcie dla słoni aż do czasu, gdy dostanie obiad. Zanim spojrzał na mężczyznę, powiedział jeszcze - Nigdy nie byłem na dole. W sumie na gorze z facetem tez nie byłem. Moje doświadczenie ogranicza się do dziewczyn. Wiec to raczej logiczne, że mnie to odrobinę przeraża.
Zwrócił swój wzrok na mężczyznę i uśmiechnął się delikatnie - Chociaż mówiąc szczerze, to wolałbym móc się normalnie porusza w poniedziałek, mam wf. Tak właściwie... - zamyślił się przez chwilę, a później dokończył myśl. - Postanowiłeś odejść od przekonania, że będziesz ze mną uprawiał seks tylko wtedy, gdy będziemy razem czy masz w planach namawiać mnie na związek? A może po prostu chcesz być namawiany? U mnie się nic nie zmieniło, dalej twierdzę, że nie nadaję się do związku...
Chłopak westchnął ciężko, odkładając kasztan obok, bo Rey postawił przed nim talerz z jedzeniem. - Na pewno nie czekać na ciebie? Skoro ryba i tak się szybko smaży. - zaproponował, bawiąc się kawałkiem kurczaka. Po chwili wziął go do ust i rozkoszował się smakiem grillowanego mięsa. Cieszył się, że nie musiał z niego rezygnować, za bardzo je lubił. Zdecydowanie wolał zjeść kawałek dobrze przyrządzonego kurczaka niż czekoladę, chociaż nią tez nie gardził.
Moriyama Natsuki
Moriyama Natsuki

Wiek : 27
Skąd : Akademik
Zawód : Uczeń 2B // Kuchareczka Shikiego
Wygląd : ok 178 cm wzrostu
Stan : Psychiczny? Zły

https://yaoisekai.forumpolish.com/t57-moriyama-natsuki

Powrót do góry Go down

Ci, którzy tu wchodzicie.. - Page 10 Empty Re: Ci, którzy tu wchodzicie..

Pisanie by Rey Pią Kwi 25, 2014 5:53 pm

- Jedz , jedz..jak wystygnie nie będzie takie same..
Rzekł cichym tonem głosu najpierw zaczynając mu odpowiadać na to pytanie. Co jak co ta cała rozmowa odnośnie seksu, podejść do niego i zmieniania zdania, nie była dla niego zbytnio na rękę. Co jak co to cieszył się, że przynajmniej Natsu zaczął się nieco otwierać w tym temacie przy okazji nie strzelając żadnych fochów. Miał nadzieję, że wiadomość , którą Rey miał zamiar mu przekazać, w jakiś sposób ucieszy chłopaka. Wrzucił na grilla rybkę i swoją porcje warzyw i dość szybko wszystko z grillował.Ze swoim talerzem usiadł naprzeciw Natsu zaczynając widelcem dłubać w rybce. Czasami jedzenie obiadu zajmowało mu cały dzień. Nie ważne czy danie zimne, czy gorące, ważne , że jakieś było i , że coś chciało mu się w ogóle ugotować. Teraz chyba miał zamiar coś zjeść tylko ze względu na to, że jakby tego nie zrobił, to Natsu chyba by go rozszarpał. Spojrzał na niego ciemnymi oczyma dłuższą chwile milcząc, jakby się zbierał do odpowiedzi. Zjadł nawet kawałek rybki i jeden pasek warzywka. Znowu na niego spojrzał, ale tym razem zawiesił na nim wzrok. Nie zamierzał komentować związków chłopaka z kobietami, którymi w sumie samemu gardził od samego dziecka będąc zatwardziałym gejem. Westchnął głęboko i zerknął gdzieś na bok, ale tylko przez chwile.
- Jak widać odszedłem od tego przekonania. Nie zamierzam namawiać Cię na związek, bo to po prostu nie ma sensu. Nie zamierzam nawet z Tobą tworzyć otwartego związku. Skoro się nie nadajesz do związków to po prostu sobie odpuściłem, co za tym idzie nie mam już swoich wcześniejszych zahamowań. Ale..
Tutaj znowu zjadł nieco swojej rybki i kolejne warzywka. Wrócił zaraz na niego spojrzeniem, robiąc niepokojącą pauzę.
- Cokolwiek się stanie, nie chce, aby nasze relacje się jakoś zmieniły. Co do czego czy chce być namawiany i tak Ci się to nie uda , więc sobie odpuść. Ja podjąłem decyzję odnośnie Ciebie i właśnie Ci ją przekazałem. Zrobisz z tym co będziesz chciał.
Jak zwykle bezpośredni, a po tonie głosu zimny. Nawet jego oczy w tym momencie nie wyrażały jakiś głębszych uczuć, jakby był z nich po prostu wypruty. Wolał powiedzieć to wszystko. Nie chciał doprowadzić do sytuacji, że po tym jak prześpi się z chłopakiem, ten będzie stroił fochy, jak będzie z kimś flirtował, albo wypominał mu, że przecież się ze sobą kochali, to pewnie oznaczało coś więcej niż tylko seks. Nie chciał słyszeć, że zachowuje się jak dupek, dzień po seksie wracając do rzeczywistości. Nadal chciał być serdecznym przyjacielem Natsu. Nie planował nawet, bycia jego regularnym kochankiem.
Rey
Rey

Wiek : 37
Zawód : Były Pielęgniarz szkolny, lekarz w szpitalu
Wygląd : Wieczne niedopięta koszula, wicznie rozczochrana czupryna.
Stan : Wolny

https://yaoisekai.forumpolish.com/t61-rey-cross#108

Powrót do góry Go down

Ci, którzy tu wchodzicie.. - Page 10 Empty Re: Ci, którzy tu wchodzicie..

Pisanie by Moriyama Natsuki Pią Kwi 25, 2014 11:09 pm

- Jasne, czaję. Wyjątek tylko dla mnie czy ogólnie dla świata? - spytał wesoło, uśmiechając się lekko, choć w środku wcale mu nie było wesoło.
Czyli skończyłem jako chłopiec na jedną noc, w porywach do dwóch. Prawda przedstawiała się dość gorzko. Odechciało mu się jeść, jednak zjadł wszystko, by nie dać po sobie poznać, że coś jest nie tak. Generalnie zachowywał się dość luźno i swobodnie, mimo że w żołądku czuł nieznośny ucisk. Natsu cały czas starał się przekonać samego siebie, że nadobrą sprawę to dostał to, czego chciał - nie będą w związku, a będą mogli uprawiać seks. I zostaną przyjaciółmi. Przynajmniej Rey przestał nalegać na związek - nie, żeby do tej pory robił to jakoś wybitnie mocno, jednak gdzieś w całym jego przekazie i wszystkich zarzutach samo się to dostrzec.
- Jesteś koszmarnie ciężki w obyciu, wiesz? I zmienny jak chorągiewka na wietrze.
Natsu wstawił naczynia do zlewu, by chwilę później je pozmywać. Przynajmniej miał czym zająć dłonie. Podejrzewał też, że prędzej te naczynia się same umyją, niż zrobi to Rey. Później ponownie wyciągnął z kieszeni kasztan i zaczął się nim bawić. Nie unikał specjalne wzroku mężczyzny, chociaż też na niego nie patrzył jakiś szczególne chętnie. Ot, przyglądał się kasztanowi, który wędrował między jego własnymi palcami. - To jakie plany na resztę dnia? Czy będziemy siedzieć i patrzeć sobie w oczy do samego wieczora?
Moriyama Natsuki
Moriyama Natsuki

Wiek : 27
Skąd : Akademik
Zawód : Uczeń 2B // Kuchareczka Shikiego
Wygląd : ok 178 cm wzrostu
Stan : Psychiczny? Zły

https://yaoisekai.forumpolish.com/t57-moriyama-natsuki

Powrót do góry Go down

Ci, którzy tu wchodzicie.. - Page 10 Empty Re: Ci, którzy tu wchodzicie..

Pisanie by Rey Sob Kwi 26, 2014 8:03 am

Wkurzający..Udaje, że w ogóle to nie ruszało, a na dobrą sprawę dostał to co chciał od samego początku. Czego jeszcze do diabła ode mnie chcesz?
Rey westchnął do swoich myśli nieco podirytowany.O dziwo i tak zjadł dużo ze swojego talerza, ale również i jemu odechciało się nieco jeść. Wstał z miejsca, mając minę mordercy psychopaty po czym owinął swój talerz folią spożywczą i wsadził do niemal pustej lodówki. Najbardziej zapełniona była komora z warzywami. Stało tam też ciasto czekoladowe z truskawkami, które wcześniej przygotował i ze dwie zgrzewki piwa. Patrzył jak chłopak zmywa naczynia, a samemu nastawił wodę na kolejną kawę.Chyba dzisiaj nie zamierzał w ogóle spać. Nie pamiętał, a jednak pamiętał. Ostatni raz przespał noc kiedy Ayase siłą zmusił go do nie picia kawy. Potem jednak był bardziej zmęczony niż zazwyczaj.
- Na prawdę ? Nie zauważyłem. To by tłumaczyło dlaczego taki staruszek jak Ja, mieszka w takim mieszkaniu jak to, sam.
Burknął cicho pod nosem przez chwile kompletnie nie panując nad tym , co mówił. Nie raz wyrzucał z siebie wszystko bez opamiętania. Wrzucił do kubka dwie łyżeczki kawy i zalał je wrzątkiem oraz zamieszał. Zaraz jednak skupił spojrzenie na Natsu. Nawet do niego podszedł. Złapał go za nadgarstki które uniósł do góry przypierając je do szafki która wisiała. Trzymał Go dość stanowczo. Mógł nawet spowodować, że chłopak wypuści kasztana z dłoni.Siłę to on miał, choć mogło się wydawać , że nie, skoro o siebie nie dba. Jednak jeżeli chodziło o fizyczną siłę i budowę ciała, zawsze o to dbał. Nie ważne czy mdlał na siłowni czy nie. Chciał, aby przynajmniej jego ciało jakoś wyglądało, choć sam - według swego mniemania - był osoba dość nie atrakcyjną. Tak zawsze sobie tłumaczył to, że po swoich ukochanym , który umarł, nie był w stanie znaleźć sobie kogokolwiek.
- Wkurzasz Mnie. Myślisz , że jestem ślepy ? Najpierw ciągle za Mną biegasz i mówisz, że nie chcesz związku, a teraz kiedy już wiesz, że Go nie chce robisz te swoją minę.Dlaczego na Mnie nie patrzysz? Czy to nie jest to co tak na prawdę chciałeś od początku? Dlaczego nie oddałeś się temu facetowi , z którym dopiero co zerwałeś? Przecież miałeś ku temu okazję. Skoro się nie oddałeś jemu, to dlaczego chcesz oddać się Mi ?
Zapytał jak najbardziej poważnie. I tak oto, wyrzucał z siebie wszystko co nie dawało mu w tym momencie spokoju. Nieznacznie poluzował uścisk na jego nadgarstkach , trzymając je w jednej dłoni , drugą od tak oparł na biodrze chłopaka.
Rey
Rey

Wiek : 37
Zawód : Były Pielęgniarz szkolny, lekarz w szpitalu
Wygląd : Wieczne niedopięta koszula, wicznie rozczochrana czupryna.
Stan : Wolny

https://yaoisekai.forumpolish.com/t61-rey-cross#108

Powrót do góry Go down

Ci, którzy tu wchodzicie.. - Page 10 Empty Re: Ci, którzy tu wchodzicie..

Pisanie by Moriyama Natsuki Sob Kwi 26, 2014 3:45 pm

- Nie wstawia się ciepłych rzeczy do lodówki, Rey - powiedział, gdy zauważył, jak mężczyzna chowa talerz z niedojedzonym posiłkiem. Biorąc pod uwagę, że Rey żywi się raczej powietrzem, to i tak był więcej niż dobry wynik.
Gdy mężczyzna poderwał go do góry, zaskoczony Natsu wypuścił z rąk kasztan, który potoczył się w niewiadomym kierunku. Chłopak cicho syknął, gdy jego ciało w niezbyt przyjemny sposób zetknęło się z szafką. Dodatkowo słowa wypowiedziane przez mężczyznę spowodowały, że Natsu zakuło coś w środku.
- Rey, patrzę na ciebie, nie wyolbrzymiaj – zaczął, wbijając wzrok w oczy mężczyzny. Zacisnął dłonie w pięści na tyle, na ile mógł, mając przeszkodę w postaci mocno ściskającej nadgarstki siły. Słowa mężczyzny dźwięczały mu w głowie. - Jasne, wtedy tobie by było łatwiej, bo nie musiałbyś na mnie chuchać i dmuchać, jakbyśmy się rżnęli - prychnął. Wiedział, że nie powinien tego mówić, ale Rey nadepnął na drażliwy temat. Natsu wziął głęboki oddech i zaczął mówić już spokojniej. Poczuł, że uścisk na jego nadgarstkach się poluźnia, jednak nie znika całkowicie. Drgnął, gdy mężczyzna przesunął jedną z dłoni na jego biodro, drugą wciąż trzymając jego nadgarstki. - Myślisz, że będę dawał dupy każdemu, gdy nadarzy się okazja? Za takiego mnie masz? Na nim mi nie zależy, na tobie tak. Ile razy mam ci to jeszcze powtórzyć? Może lepiej zapisać na kartce, żebyś mógł sobie to przypominać co jakiś czas?
Natsu na tyle na ile się dało opuścił ramiona, które do tej pory były spięte, jakby uleciało z niego nagle całe powietrze. Wbił wzrok gdzieś w podłogę w kącie pomieszczenia i odezwał się -Rey... Nie chcę być zabawką na jedną czy dwie noce... A zaczynam mieć wrażenie, że tak to chcesz traktować... – powiedział jakoś tak płasko i żałośnie. - Nie zamierzam ci wyrzucać, że patrzysz na innych czy coś, ani twierdzić, że jesteś tylko mój, ale... Rey, nie umiem ci zastąpić osoby, którą kochałeś, ale nie chcę być też zabawką, z którą można się przespać od czasu do czasu, kiedy się nudzi...
Natsu miał ochotę zniknąć, albo schować się gdzieś z dala od innych. Był teraz jednym wielkim kłębkiem nerwów i niepokoju. Nie miał bladego pojęcia, dlaczego dalej ciągnie go do tego mężczyzny, skoro jakakolwiek poważna rozmowa z nim kończy się zawsze, że Rey całość sformułuje w ten sposób, że to Natsu będzie tym złym i winnym. Mężczyzna nie słuchał i wszystko interpretował na swoją korzyść, a Natsu kończył z masakrycznie zaniżonym poczuciem własnej wartości, brakiem wiary w siebie i bez chęci do robienia czegokolwiek, wliczając w to dalsze życie.
Ryu i sensei się mylili. Mój związek z Reyem nie ma sensu, ani jakiejkolwiek racji bytu.
Moriyama Natsuki
Moriyama Natsuki

Wiek : 27
Skąd : Akademik
Zawód : Uczeń 2B // Kuchareczka Shikiego
Wygląd : ok 178 cm wzrostu
Stan : Psychiczny? Zły

https://yaoisekai.forumpolish.com/t57-moriyama-natsuki

Powrót do góry Go down

Ci, którzy tu wchodzicie.. - Page 10 Empty Re: Ci, którzy tu wchodzicie..

Pisanie by Rey Sob Kwi 26, 2014 4:26 pm

Rey westchnął bezradnie.
Dlaczego każda rozmowa z tym chłopakiem kończy się tak samo, albo Moje słowa są inaczej odbierane. Czasami nie mam kompletnie wobec tego siły. Co za utrapienie..
Pomyślał, mając ochotę w tym momencie po prostu wyjść i trzasnąć drzwiami zamykając się w swoim małym światku. Nienawidził otwierać się na innych, więc jak tylko mógł to starał się tego nie robić. Natsu był pierwszą osobą, która wiedziała o Reyu tak dużo. Zastanawiał się czy to w ogóle w porządku. Nie żałował jednak swoich zwierzeń w jego stronę. Po prostu czasami czuł się źle odbierany. Puścił nadgarstki chłopaka i tą dłoń oparł na szafce na dole, zaraz obok biodra chłopaka. Drugą rękę zostawił na swoim miejscu, a można nawet powiedzieć , że podsunął ją nieco wyżej.
- Wcale nie myślę , że będziesz dawać dupy na lewo i prawo. Skoro do tej pory tego nie zrobiłeś to nie zrobisz tego, znając przy okazji swoja wartość.
Miał co do tego co raz mniej siły. Czasami nie widział jak wytłumaczyć temu chłopakowi pewne rzeczy, a raczej jak je przekazać.Czasami myślał jedno, a mówił drugie, a potem miał z tego powodu wyrzuty sumienia.
Chyba kiedyś pójdę na jakaś terapie .
- Natsu....Ale myślisz, że jak Twoje mówienie o seksie ze Mną brzmi ? Jak to sobie wyobrażasz? Mam z Tobą spędzić jedną , jedyną noc, bo chcesz zobaczyć " jak to jest być z facetem " i " być tym na dole" ? Co Ty właściwie chcesz? Wiem, że Ci na mnie zależy. I mi na Tobie też. Ale też nigdy nie mówiłem że masz mi GO zastąpić. .Skończy się na tym , że NIC się nie stanie. Więc skoro przyszedłeś tutaj też po to, aby To zrobić to możesz już wyjść.  
Jak zwykle dość oschły i nie panujący nad swoim tonem głosu. Odsunął się od chłopaka zostawiając na boku jego ciała zimne odbicie dłoni. Rey miał dzisiaj lodowate dłonie. Odszedł kawałek i wyciągnął kasztana spod krzesła , po czym oddał go chłopakowi. Zaraz był już pod oknem z papierosem w ustach , którego odpalił.
Zabije Svena..A nie..nie zabije Go. Przecież do niczego na dobrą sprawę Mnie nie namawiał. Co jak co będzie mi prawił morały. Masakra..Chyba na prawdę pójdę na jakaś terapie bo inaczej nie dożyje trzydziestki. Boje się tylko jednego....Jednej...
- rzeczy...
Wymknęło się mu przez usta kiedy wypuszczał dym  z ust. Zerknął przelotnie na Natsu mając nadzieję, że tego nie usłyszał. Zaraz znowu się zaciągnął.Chyba był na prawdę zdenerwowany.
Rey
Rey

Wiek : 37
Zawód : Były Pielęgniarz szkolny, lekarz w szpitalu
Wygląd : Wieczne niedopięta koszula, wicznie rozczochrana czupryna.
Stan : Wolny

https://yaoisekai.forumpolish.com/t61-rey-cross#108

Powrót do góry Go down

Ci, którzy tu wchodzicie.. - Page 10 Empty Re: Ci, którzy tu wchodzicie..

Pisanie by Moriyama Natsuki Nie Kwi 27, 2014 11:58 am

- Nie Rey, nie chcę z tobą spędzić jednej nocy, żeby zobaczyć, jak to jest - powiedział spokojnie. A to że mówię o seksie... Jesteś aż tak stary, że dla ciebie to temat tabu? [/b] – spytał lekko zdziwiony. Nie wierzył, że coś takiego jest możliwe. Owszem, mężczyzna był trochę konserwatywny, ale żeby aż tak? Nastolatek nie mógł tego pojąć, przecież w obecnych czasach tematyka seksu atakowała ich zewszad. - Przecież to temat, jak każdy inny...
Spojrzał w oczy Reya, starając się z nich wyczytać, o co mężczyźnie może chodzić. - Rey, chciałbym... Chciałbym móc być przy tobie... Nie mówiłeś tego, ale na każdym kroku wydaje mi się, że i tak będziesz mnie z nim porównywał, wytykał, co robię nie tak i w ogóle...
Nie podejrzewał, że Rey poda mu upuszczony wcześniej kasztan. Każdy wkoło w nosie miał, jaką one miały dla niego wartość. Zamknął kasztan w dłoni, patrząc na Reya. - Nie przyszedłem tu po to, żeby się z tobą przespać, Rey, tylko żeby spędzić z tobą czas.
Gdy mężczyzna od niego odszedł i stanął tyłem, Natsu podszedł do niego, obejmując go w pasie i wtulając się w jego plecy. - Chcesz, żebym poszedł? Tylko szczerze... – usłyszał jedno słowo, które totalnie nie miało sensu. - Słucham? Jakiej rzeczy?
Moriyama Natsuki
Moriyama Natsuki

Wiek : 27
Skąd : Akademik
Zawód : Uczeń 2B // Kuchareczka Shikiego
Wygląd : ok 178 cm wzrostu
Stan : Psychiczny? Zły

https://yaoisekai.forumpolish.com/t57-moriyama-natsuki

Powrót do góry Go down

Ci, którzy tu wchodzicie.. - Page 10 Empty Re: Ci, którzy tu wchodzicie..

Pisanie by Rey Nie Kwi 27, 2014 1:42 pm

Rey westchnął bezradnie. Znowu miał wrażenie, że wałkują jeden i ten sam temat. Za każdym razem kiedy do tego dochodziło, Rey czuł się całkowicie bez silny. Czasami miał ochotę wrócić do zrobienia sobie krzywdy. Fakt, kiedyś miał z tym lekki problem. Potem zastąpił to piciem kawy, odmawianiem jedzenia i nałogiem papierosowym. Jakoś to skutkowało, ale nigdy nie był u żadnego psychologa  zastanawiał się czy w ogóle istniała szansa, na to, aby mógł żyć normalnie jak każdy człowiek i cieszyć się życiem nie rozpamiętując już nigdy więcej przeszłości. Milczał. Poczuł jak w pewnym momencie Natsu obejmuje go od tyłu, kiedy wypalał dość nerwowo papierosa.
- Za bardzo mi na Tobie zależy, aby się z Tobą przespać. Dlatego nie przepadam za tym tematem. Kiedyś przelatywałem co popadnie, aby się zagłuszyć. Nawet dość pomagało. Chwilowo.
Rzekł cichym tonem głosu wzdychając bezradnie, gdyż niejako również sprzedał kolejną ciekawostkę o sobie , którą nie bardzo chciał się chwalić, ale była jak najbardziej prawdziwa.
- Nie chce Cię do NIEGO porównywać. Czasami mam wrażenie, że każda z osób, na której mi zależy ma coś z Niego. To chyba wychodzi tak...automatycznie.
Zrobił przerwę , aby móc się zaciągnąć papierosem po czym wypuścił dym w stronę okna i zgasił Go w popielniczce. Jego dłonie nadal się trzęsły.
- Odbieram Twoje słowa, że chcesz być przy Mnie , tak, że chcesz niby być ze Mną. Pewnie dlatego Mnie to tak okropnie wkurza. Sądzę, że powinieneś pójść..Muszę troszkę się uspokoić. Chyba pójdę w końcu na jakaś terapię. Boje się, że znowu coś się stanie..
Westchnął bezradnie i odwrócił się w stronę Natsu spoglądając mu w oczy z wyraźnym smutkiem w nich ukrytym.
- Nie jestem osobą idealną, albo godną uwagi. Nie jestem pewnie też kimś na kogo wyglądam. Nie wściekaj się na Mnie i nie obrażaj .


Ostatnio zmieniony przez Rey dnia Nie Kwi 27, 2014 3:30 pm, w całości zmieniany 1 raz
Rey
Rey

Wiek : 37
Zawód : Były Pielęgniarz szkolny, lekarz w szpitalu
Wygląd : Wieczne niedopięta koszula, wicznie rozczochrana czupryna.
Stan : Wolny

https://yaoisekai.forumpolish.com/t61-rey-cross#108

Powrót do góry Go down

Ci, którzy tu wchodzicie.. - Page 10 Empty Re: Ci, którzy tu wchodzicie..

Pisanie by Moriyama Natsuki Nie Kwi 27, 2014 2:43 pm

- Rey, chciałbym... Ale się do tego nie nadaję... Chciałbym umieć być z kimś w związku... Być w związku z tobą... – spojrzał w górę, w oczy Reya, gdy ten się do niego odwrócił. Delikatnie dotknął dłońmi jego policzków i złożył na jego ustach czuły pocałunek. Był on krótki i przypominał bardziej muśnięcie warg niż pocałunek. - Ale nie chcę być tak porównywany, bo wypadnę gorzej... Jestem tylko narwanym, przepełnionym hormonami nastolatkiem, który nieustannie ze wszystkimi flirtuje i nic nie potrafi z tym zrobić, choćby nie wiem jak się starał. Ale nie z każdym chciałbym być, Rey. Z tobą chciałbym. I mimo wszystko to gdzieś tam w głowie mi się kręci, że chciałbym być tym jednym i jedynym, chociaż wydaje mi się, że na to nie zasługuję – uśmiechnął się gorzko. Odsunął się nieznacznie od mężczyzny, chwytając jego dłoń i splatając na chwilę ich palce. Nie chciał go teraz zostawiać samego, widząc w jakim Rey jest stanie.
- Nikt nie jest idealny, Rey i nikogo idealnego nie szukam. Za to jak najbardziej jesteś godny uwagi, ale nie mam bladego pojęcia o co ci chodzi, gdy mówisz, że nie jesteś kimś na kogo wyglądasz. Jesteś sobą Rey. Wiem, że lubisz grać zimnego i niedostępnego, tego się zdążyłem przez rok przychodzenia do ciebie nauczyć. I doskonale wiem, że masz uczucia. Zadzwoń później... Albo napisz, cokolwiek. Żebym się nie martwił... – puścił jego dłoń. Znowu zjebał. Wszystko zawsze, ile razy by do tego nie podchodził, zawsze wychodziło nie tak jak powinno.
Zabrał z przedpokoju swoją torbę i z ciężkim sercem jakoś tak powoli opuścił mieszkanie.

[zt]

//nie wiem czy zt czy chcesz mnie zatrzymac. Jak cos to zedytuje posta//
Moriyama Natsuki
Moriyama Natsuki

Wiek : 27
Skąd : Akademik
Zawód : Uczeń 2B // Kuchareczka Shikiego
Wygląd : ok 178 cm wzrostu
Stan : Psychiczny? Zły

https://yaoisekai.forumpolish.com/t57-moriyama-natsuki

Powrót do góry Go down

Ci, którzy tu wchodzicie.. - Page 10 Empty Re: Ci, którzy tu wchodzicie..

Pisanie by Rey Nie Kwi 27, 2014 2:52 pm

Rey westchnął bezradnie w ogóle nic nie mówiąc. Stał po prostu w miejscu w całkowitej wewnętrznej rozsypce, z którą nie bardzo był w stanie sobie co raz częściej poradzić.
- Nie obwiniaj się za coś czego nie popełniłeś, Natsu. Ja wszystkiemu jestem winny. Napiszę później. Przepraszam .
Powiedział cichym tonem głosu za nim ten wziął swoje rzeczy i jakoś tak powoli wyszedł z jego mieszkania. Odprowadzał go wzrokiem i nie wiedział kiedy nawet podniósł rękę, jakby chciał go zatrzymać, ale jednak tego nie zrobił. Cały weekend poszedł się jebać . Opuścił leniwie dłoń i wypalił jeszcze kilka papierosów i wypił kolejną kawę. Potem wymęczył resztę swojego obiadu i gdzieś wyszedł. Pewnie znowu nie będzie spać jakiś czas. Okropnie się czuł. Co raz częściej miał wrażenie , że idzie w stronę samo destrukcji. Za nim wyszedł rozpiął koszulę i rozpuścił włosy wychodząc gdzieś z kluczami, portfelem i kurtką.

[zt]
Rey
Rey

Wiek : 37
Zawód : Były Pielęgniarz szkolny, lekarz w szpitalu
Wygląd : Wieczne niedopięta koszula, wicznie rozczochrana czupryna.
Stan : Wolny

https://yaoisekai.forumpolish.com/t61-rey-cross#108

Powrót do góry Go down

Ci, którzy tu wchodzicie.. - Page 10 Empty Re: Ci, którzy tu wchodzicie..

Pisanie by Rey Sob Maj 03, 2014 3:38 pm

Jego mieszkanie dzisiaj wyglądało całkiem normalnie. Pomijając dwa stosy petów w popielniczce i kilka kubków po kawie w zlewie, jeszcze z nie wyrzuconymi fusami. Tak, od razu na wstępie widać było, że jest to mieszkanie kawalera, który nie potrafi zadbać o porządek co tez oznaczało, że nie potrafi zadbać o siebie. Ilość fusów w kubkach w zlewie świadczyła o tym, że na pewno mało co sypiał. To by tłumaczyło to nie ustępujące ziewanie.
Od razu widać było , że Rey nie potrafi zadbać o miejsce w którym mieszka, ale ktoś w nim posprzątał, albo zrobił to sam i to całkiem niedawno. Wszedł do mieszkania w towarzystwie fizyka. W sumie już po twarzy Reya można było wywnioskować, że wchodzi do własnego mieszkania tak, jakby go po prostu nienawidził. Wszedł pierwszy i zostawił drzwi otwarte aby Rose mógł również wejść.
- Przepraszam za bajzel , nie miewam zbyt wiele gości. W sumie tylko jednego, ale nie sądzę, aby jeszcze tutaj przyszedł. Czuj się jak u siebie.
Zdjęcie , które zazwyczaj leży na małej półeczce leżało teraz w salonie na szklanym stole. Przedstawiało Reya z jakimś mężczyzną. Oboje się uśmiechali i trzymali się za ręce , wyglądali na szczęśliwych. Mężczyzna ze zdjęcia miał jasne włosy i nieco się rumienił. Zdjęcie prawdopodobnie z jakiś wakacji.Obok niego stał kubek z niedopitą kawą, paczka papierosów i pełna popielniczka.
- Chcesz kawy, czy herbaty?
Zapytał od razu zabierając ze stolika kubek. Zignorował zdjęcie, już tyle się na niego zdążył napatrzeć, że nie robiło to na niego wrażenie, że ktoś również je zobaczy.
- Mam też ciasto, jakbyś chciał. Z truskawkami.
Powiedział idąc w stronę kuchni na bosaka. Teraz dokładnie było widać, że jego ciało zdobi koszula z krótkim rękawkiem, zapięta tylko na dwa środkowe guziki przez co chodził podwijała się od lekkiego podmuchu, a na dole miał ciemne spodnie, nieco przylegające do ciała. Stopy miał całkiem bose. Zniknął Rose z oczu, kiedy wszedł do kuchni wyciągając dwa świeże kubki. Czekał na instrukcje czego mężczyzna chciałby się napić i czy chce spróbować ciasta. Nie mówił, że sam je upiekł.
Rey
Rey

Wiek : 37
Zawód : Były Pielęgniarz szkolny, lekarz w szpitalu
Wygląd : Wieczne niedopięta koszula, wicznie rozczochrana czupryna.
Stan : Wolny

https://yaoisekai.forumpolish.com/t61-rey-cross#108

Powrót do góry Go down

Ci, którzy tu wchodzicie.. - Page 10 Empty Re: Ci, którzy tu wchodzicie..

Pisanie by Stewart Rose Sob Maj 03, 2014 5:59 pm

Bez słowa podążał za nim, a gdy już dotarli, wszedł tuż po nim i zamknął drzwi za sobą, od razu rozglądając się wzrokiem. Hm... Cóż, wszechobecny nieład nie zrobił na nim większego wrażenia, otóż nie był osobą która ceni sobie czystość jakoś wyjątkowo. Właściwie, spodziewał się czegoś takiego. ... On był gotów na wszystko, więc i gdyby zastała go gromadka dzieciaków nie byłby jakoś szczególnie zdziwiony. Zdjął marynarkę i odwiesił ją na wieszak, a gdy ten przemówił, od razu spojrzał na niego, a okulary zsunęły mu się nieco z nosa pod wpływem gwałtownego ruchu głowy. Zamrugał kilkakrotnie, wysłuchując go.
- W porządku, rozumiem.
Nieco zaintrygowały go słowa na temat tego kogoś, jednak postanowił się nie wtrącać. Sam tego nie lubił, a osobie, która mu niczym nie jest winna, nigdy nie zrobiłby czegoś czego on nie znosi. "Nie rób drugiemu co tobie niemiłe", no nie? Stewart uważał to za słuszne w sumie od zawsze, chociaż bywały czasy, kiedy zapominał o puencie tego przysłowia. Nieważne.
Na jego propozycje nie zdążył odpowiedzieć, ba, nawet zastanowić się nie zdążył. Często bywał niezdecydowany, a szczególnie, kiedy jest w obcych warunkach. Bo był. Mało kto go zapraszał do siebie, naprawdę. Kiedy to ostatnio kogoś odwiedzał?... Chyba było to w ramach korepetycji dla ucznia. Ale to i tak była praca, nie żadne luźne odwiedziny... Cóż. Już po chwili gospodarz zniknął mu z oczu, a on dopiero teraz zrozumiał co właściwie ten do niego mówił. Nie było to niczym szczególnym, nie śpieszył się więc z odpowiedzią. Wzruszył ramionami i ściągnął obuwie, po czym zasiadł na kanapie w salonie. Położył teczkę tuż przy swoich nogach, na podłodze, opartą o siedzisko. Dopiero teraz postanowił odpowiedzieć.
- Napiłbym się kawy, ale jak najsłabszej. Dopiero co mi ciśnienie wróciło do normy. Za ciasto dziękuję.
Odetchnął i rozsiadł się wygodnie, próbując nie spinać. Zawsze tak miał gdy był u kogoś gościem. Po prostu nie potrafił się czuć jak u siebie... A dałby za to wiele. Jego spojrzenie zatrzymało się na zdjęciu leżącym na stole. To na chwilę przykuło jego uwagę. Sam nie wiedział, co o tym myśleć... Czy w ogóle powinien to roztrząsać? Nawet we własnym umyśle? Nie jego sprawa... Mimo to nadal patrzył i przygryzł lekko wargę w zastanowieniu. Czując, jak okulary zsuwają się do tego stopnia, że prawie spadają, zdjął je i przyjrzał się im. Coś zbyt często je poprawia ostatnio. Nagle poczuł lekki, ale kujący ból, jakby ktoś wbijał mu szpilki w skronie i gałki oczne. Ta moc nie jest dla niego dobra, do cholery, ta okulistka jest porąbana! Przetarł oczy dłonią i syknął lekko pod nosem.
Stewart Rose
Stewart Rose

Wiek : 38
Skąd : Wielka Brytania
Zawód : Nauczyciel fizyki.
Wygląd : Bijąca po oczach swą bielą koszula z czarnym krawatem zawiązanym pod szyją, czarna marynarka w drobne białe paski i nieco obcisłe ciemne spodnie. Do tego czarne lakierki.
Stan : Wiecznie wkurwiony, heh.

https://yaoisekai.forumpolish.com/t166-rozumiecie-nie-no-to-wycia

Powrót do góry Go down

Ci, którzy tu wchodzicie.. - Page 10 Empty Re: Ci, którzy tu wchodzicie..

Pisanie by Rey Sob Maj 03, 2014 6:11 pm

Trudno powiedzieć kiedy Rey znalazł się z powrotem w salonie. Poruszał się po swoim mieszkaniu niemalże bezszelestnie jak kot. Przyniósł ze sobą dwie kawy w kubkach, ten pierwszy kubek dla fizyka był ze słabą kawą. Postawił Go na stoliku przed mężczyzną, a swój naprzeciw niego. Miał zamiar siedzieć na fotelu, aby nie narzucać się mu za bardzo swoją obecnością. Nie chciał Go przecież od razu spłoszyć. Wrócił do kuchni po cukier i mleko , które postawił bezpośrednio przed nauczycielem. Mimo wszystko poszedł do kuchni raz jeszcze i przyniósł po kawałku ciasta, tak, jakby nauczyciel się miał rozmyślić. Widać było, że w kubku pielęgniarza pływają fusy, za to kawa fizyka była czyściutka, choć na pewno też parzona. Miała ten specyficzny aromat. Widać tutaj zadbał, aby Rose nie najadł się fusów i użył specjalnej zaparzaczki , którą miał, ale samemu w ogóle z niej nie korzystał. Usiadł na przeciwko mężczyzny i zerknął mimowolnie na zdjęcie i zaraz na nauczyciela sięgając po swój kubek z kawą.
- Oczy Cię bolą? Jak coś mam krople nawilżające , jakbyś chciał..Sam ich potrzebuje, jak siedzę po nocach przed laptopem, albo oglądam po ciemku telewizje. Przydatna rzecz.
Sam nie wiedział o czym miałby rozmawiać, a to przyszło mu jako pierwsze do głowy kiedy zauważył, jak Rose przeciera oczy po zdjęciu okularów.
- Nie myślałeś o szkłach kontaktowych? Na pewno byłyby wygodniejsze.
Nie zamierzał tłumaczyć mężczyźnie kto jest z nim na zdjęciu. Mimo wszystko Rey wyglądał na nim młodziej przynajmniej o parę lat. Jakby był jeszcze w liceum, albo je kończył. Całkowicie się zmienił. Wtedy się uśmiechał ,a teraz było jak było. Aż dziwne, że się tak zmienił.
Rey
Rey

Wiek : 37
Zawód : Były Pielęgniarz szkolny, lekarz w szpitalu
Wygląd : Wieczne niedopięta koszula, wicznie rozczochrana czupryna.
Stan : Wolny

https://yaoisekai.forumpolish.com/t61-rey-cross#108

Powrót do góry Go down

Ci, którzy tu wchodzicie.. - Page 10 Empty Re: Ci, którzy tu wchodzicie..

Pisanie by Stewart Rose Sob Maj 03, 2014 7:16 pm

Nie zauważył nawet, kiedy mężczyzna znalazł się z powrotem w salonie. Dostrzegł to dopiero, gdy ten się odezwał. Pulsacyjny ból przeszkodził mu w nasłuchiwaniu dźwięków będących oznaką czyjegoś zbliżania się. Nieco zaskoczony więc podniósł do teraz spuszczoną głowę i spojrzał na niego rozbieganym wzrokiem. Taki lekko rozmazany wygląda dość rozkosznie... Stewart lubił czasem zdjąć okulary i patrzeć jak wszystko traci swoje kształty i kolory zlewają się tworząc sympatyczną, poprawiająca humor tęczę. Nie miał jednak na tyle silnej wady wzroku, by totalnie rozmywały mu się wszystkie kształty. Po prostu wszystko wydawało mu się trochę jak z innego świata, choć po prostu obraz miał zamazany. Nie mógł jednak długo tak siedzieć bez szkieł przed oczami... Bo bolało jeszcze bardziej. Z cichym westchnięciem wyciągnął chusteczkę do czyszczenia okularów i zabrał się za dokładne wycieranie delikatnych szkiełek.
- Podziękuję, poradzę sobie. Po prostu będę musiał zmienić okulary... - Westchnął ciężko. - ZNOWU.
Zmarszczył lekko brwi. Nie lubił chodzić po lekarzach, a szczególnie do okulistów. Ma do nich wstręt. Każdy z tych u których miał wizyty zachowywał się wobec niego jakby mieli przed sobą kogoś niepełnosprawnego. A ta jego wada wcale nie była czymś, co mu przeszkadzało, więc jak mógłby być niepełnosprawny?! Nie lubił, gdy traktuje się go... Jakoś gorzej, czy coś. Nie był przyzwyczajony do czegoś takiego, nawet gdy był jeszcze dzieckiem, matka traktowała go jak dorosłego. Ponieważ był dojrzałym jak na swój wiek dzieciakiem... Zbyt czuła opieka nad nim tylko go denerwuje. Ale zapewne gdyby otrzymał taką od osoby, którą darzy szczególnym uczuciem, pewnie by mu się spodobało... Bo komu nie?
Wycierał tak te okulary i wycierał, męcząc się z jedną lekko zaschniętą plamką. Podniósł wzrok na niego.
- Kontakty? Żartujesz, prawda? Spójrz na mnie i powiedz, czy nie wyglądam na dzieciaka bez nich. - uniósł lekko okulary. - Osoba w moim wieku i zawodzie powinna wyglądać poważnie, tak mi się wydaje przynajmniej. - Wzruszył ramionami i założył okulary na nos, przymykając lekko oczy. Teraz dopiero zauważył kawę i ciasto.
- Oh, dziękuję... - Zamrugał, bo wydawało mu się, że nie prosił o to ciasto... A może to skleroza? A może po prostu Rey popisał się gościnnością? W każdym razie, widząc wypiek, nabrał ochoty na skonsumowanie. Chwycił więc talerzyk w dłonie i ukroił kawałek.
Stewart Rose
Stewart Rose

Wiek : 38
Skąd : Wielka Brytania
Zawód : Nauczyciel fizyki.
Wygląd : Bijąca po oczach swą bielą koszula z czarnym krawatem zawiązanym pod szyją, czarna marynarka w drobne białe paski i nieco obcisłe ciemne spodnie. Do tego czarne lakierki.
Stan : Wiecznie wkurwiony, heh.

https://yaoisekai.forumpolish.com/t166-rozumiecie-nie-no-to-wycia

Powrót do góry Go down

Ci, którzy tu wchodzicie.. - Page 10 Empty Re: Ci, którzy tu wchodzicie..

Pisanie by Rey Sob Maj 03, 2014 7:33 pm

Rey przyzwyczaił się w sumie do tego, że jest całkowicie niewidzialny. Mimo wszystko można się było do tego przyzwyczaić, ale nie koniecznie chciał to zmieniać. Chyba powoli miał dość starania się o jakąkolwiek uwagę. Podziwiał więc samego siebie, że zaprosił tutaj nauczyciela, z którym przez cały tok edukacji zamienił może parę słów. Nie krępował się jednak. Doszedł do wniosku, że jeżeli Rose będzie chciał iść to nie będzie Go zatrzymywać. Nie był aż tak zdesperowany. Mimo wszystko, miło było z kimś posiedzieć choć chwile w domu. Pewnie jakby był tutaj sam, to znowu gdzieś by go wywiało po wypiciu kawy i zdrzemnąłby się w parku, albo w gabinecie i nadal by egzystował. Kiedy ten zapytał Go czy wygląda jak dziecko bez okularów uśmiechnął się tylko mimowolnie, gdyż pytanie wydawało się mu nieco zabawne.
- Nie, wyglądasz normalnie. W sumie bardziej słodko, no ale..chyba nie zdajesz sobie z tego sprawy. Mam wrażenie, że chcesz wyglądać bardziej poważnie, dlatego, aby budzić respekt w uczniach. By Cię szanowali. Dzisiejsza młodzież jest inna niż kilka lat temu.
Tutaj zerknął przelotnie na zdjęcie i upił łyk kawy, ale zaraz odłożył kubek na szklany stolik. Ze swojego kawałka ciasta porwał tylko truskawkę, która była na jego szczycie i pochłonął ją. Od razu widać było , że ma awersje do jedzenia. Mimo wszystko ciasto było bardzo dobre i nie przesłodzone. Pomimo tego, że było na bazie bitej śmietany, było na prawdę wyśmienite.
- Czemu mam wrażenie, że zawsze jak robię to ciasto, to czegoś brakuje. Z resztą. Nie ważne.
Spojrzał zaraz na mężczyznę . Przy okazji zdradził to, że samemu piekł to ciasto, a wyglądało ,tak, jakby kupił je w jakiejś dobrej cukierni. Jego twarz znowu była nieco poważna. Sięgnął odruchowo po paczkę swoich papierosów i wysunął z niej jednego.Odetchnął głęboko i zaraz odstawił go na miejsce.
Powinienem na prawdę ograniczyć palenie. Jeszcze chwila i się rozsypie.
Zastanawiał się kto w sumie na dobrą sprawę teraz się o niego zatroszczy. Natsu na dobrą sprawę odszedł. Nie wydawało mu się, aby już kiedykolwiek tutaj wrócił. Może znowu ograniczy się do wizyt w gabinecie? Co jak co na pewno będzie mu go brakować, ale sądził, że to na prawdę koniec, choć wszyscy dookoła uważali , że nie. Na prawdę się mylili. Sam nie wiedział co robić i właśnie to go wkurzało, a przy okazji zmobilizowało do tego, że zaprosił tutaj niemalże całkiem obcą osobę, mając nadzieję, że jakoś fizyk wypełni te chwilową pustkę.
- Często spotykasz się z kolegami z pracy?
Rey
Rey

Wiek : 37
Zawód : Były Pielęgniarz szkolny, lekarz w szpitalu
Wygląd : Wieczne niedopięta koszula, wicznie rozczochrana czupryna.
Stan : Wolny

https://yaoisekai.forumpolish.com/t61-rey-cross#108

Powrót do góry Go down

Ci, którzy tu wchodzicie.. - Page 10 Empty Re: Ci, którzy tu wchodzicie..

Pisanie by Stewart Rose Nie Maj 04, 2014 1:01 am

Czuł się trochę wyśmiany, widząc uśmiech na jego twarzy. Ale musiał przyznać, że faktycznie człowiek wydaje się być przyjemniejszą osobą, gdy się uśmiecha. Przez sekundę sam również chciał się do niego uśmiechnąć, ale odmówił sam sobie. Nie zwykł uśmiechać się od tak po prostu, nie będzie łamał swojej zasady bez większego powodu. Na jego słowa znów się lekko zarumienił, ale tym razem nie zwrócił na to większej uwagi.
- Nie, nie zdaję, bo to nie jest prawda. - Wzruszył ramionami. Nie uważał się za "słodkiego", "uroczego" itp. Brał się bardziej za przeciętnego jeśli o urodę chodzi. Zresztą, nie miał w zwyczaju przyglądać się sobie. Pewnie o wielu aspektach które dostrzega Rey w tej chwili i uznaje je za "urocze", Rose nawet nie wie. Jak wróci do domu to się chyba nawet przejrzy dokładnie w lustrze... Czasem trzeba, no! A co do wzbudzania respektu wobec uczniów... Tak, tutaj Cross miał rację. Kiedy tak zerknął na zdjęcie, Stewart podążył za jego wzrokiem i również utknął na wizerunkach dwojga młodych ludzi. Zaraz jednak odwrócił wzrok. Nie chciał być ciekawy... To było takie frustrujące. Nie chciał go wypytywać, bo wiedział, że to nie jest miłe. Ale domyślanie się dziwnych rzeczy też nie jest niczym dobrym... Rose wolałby tego zdjęcia nie widzieć. Nie wypada mu jednak go chociażby odwrócić gdzieś w inną stronę tak aby się na nie nie natykał wzrokiem. Westchnął cicho.
- Zgadzam się z tobą. Jeśli nie będziesz dla nich ostry to będą tobą pomiatać. W sumie tak też jest w życiu... - Skrzyżował ręce na piersiach i oparł się plecami o kanapę, oddychając głęboko i patrząc gdzieś nad głowę towarzysza. Rozluźnił się trochę... To chyba dobrze, prawda? - Więc zawód nauczyciela uczy czegoś poza oddychaniem samym pyłem z kredy przez osiem godzin dziennie. Kto by pomyślał. - Burknął. Oj tak, miał czasem dość tego zawodu, a szczególnie w takie dni jak ten dzisiejszy. Nic go tak nie potrafi wyprowadzić z równowagi jak szczeniackie zachowanie osób młodszych od niego o często nawet i dziesięć lat. Sam był podobny i szczerze mu za to wstyd do dzisiaj.
Zdziwił się nieco, że to był wypiek domowy, spod ręki gospodarza. Nie, żeby nie wierzył w jego zdolności, ale dałby się pokroić za to, że on zwyczajnie kupił to ciasto. Bo takie smaczne to da się dostać tylko w wybitnych cukierniach... Uniósł brwi na chwilę i spojrzał na wypiek. Doprawdy, wyglądał tak jak w tych wszystkich programach kulinarnych gdzie pokazują tylko to, co wyszło najwspanialej.
- Nie znam się na gastronomii zbyt dobrze, ale wydaje mi się, że... Nie robisz tego z uczuciem.
Nieco zawstydziły go jego własne słowa, ale naprawdę tak uważał. W końcu zawsze słyszał, że gotując, trzeba dorzucić do składników cząstkę siebie, swoich uczuć, serca po prostu. Jakoś wyczuł, że to tego brakowało. Tego również brakowało ciastom kupnym. To tylko spotęgowało jego pierwsze wrażenie na temat wypieku. Dlatego też nie pytał, będąc przekonanym, że on zapłacił za gotowca. W związku z tym wstydem jego rumieniec się nasilił... Ah, jak on nie znosił tej swojej delikatności wnętrza. Ile on by dał, by te emocje dały mu spokój choć na chwilę... Wszystko na niego działało tak jak na dziewicę z tych wszystkich opowiastek dla dzieci. Ta cecha jego charakteru najbardziej mu przeszkadzała... Postarał się zignorować fakt zaistnienia wypieków na twarzy. Przełknął cicho ślinę i po chwili faktycznie zapomniał o piekących policzkach. Zerkał to na niego, to na ciasto.. No jakoś nie mógł uwierzyć. W duchu zachichotał, jednak nie miał odwagi zrobić tego na głos. Doprawdy, nigdy nie pomyślałby, że ktoś taki jak Rey potrafi robić takie wyśmienite desery.
- Ale i tak jest bardzo smaczne, muszę pochwalić. - Dodał i zamilkł na dłuższą chwilę.
Spojrzał na jego poczynania z papierosem i uniósł jedną z brwi. Jemu tam palenie nie przeszkadzało... On nie lubi tylko alkoholu i dragów. To go doprowadza do szału. A raczej zachowanie osób pod wpływem tych dwóch czynników. Irytowali go, nawet ci którzy nie byli agresywni. To było dla niego po prostu obrzydliwe.
Koledzy z pracy? On właściwie rzadko w ogóle mówił tak na swoich współpracowników. Z mało kim w ogóle przyszło mu rozmawiać na dłuższą metę. Właściwie trochę tego żałuje, zawsze pewnie mógłby sobie znaleźć kogoś z kim mógłby porozmawiać w pracy, nieco się uspokoić i wyciszyć.
- To pierwszy raz. - Odparł cicho. W sumie było mu trochę wstyd, że jest takim samotnikiem. To często odtrąca ludzi, bo myślą, że ma jakieś straszne tajemnice czy coś. A wcale tak nie było... On zwyczajnie był nieśmiały, no jejciu!
- Ale muszę przyznać, że chciałbym czasem widywać te twarze poza pracą. W końcu to całkiem mili ludzie z tego co wiem. Właściwie, nawet nie znam wszystkich...
Zwiesił lekko głowę i się skrzywił jakby nad czymś myśląc.
- A jak z tobą? I dlaczego pytasz? - Nie mógł się zdecydować na jedno z tych pytań, więc zadał obydwa. A co. Czekając na odpowiedź pochłonął kolejny kawałek ciasta
Stewart Rose
Stewart Rose

Wiek : 38
Skąd : Wielka Brytania
Zawód : Nauczyciel fizyki.
Wygląd : Bijąca po oczach swą bielą koszula z czarnym krawatem zawiązanym pod szyją, czarna marynarka w drobne białe paski i nieco obcisłe ciemne spodnie. Do tego czarne lakierki.
Stan : Wiecznie wkurwiony, heh.

https://yaoisekai.forumpolish.com/t166-rozumiecie-nie-no-to-wycia

Powrót do góry Go down

Ci, którzy tu wchodzicie.. - Page 10 Empty Re: Ci, którzy tu wchodzicie..

Pisanie by Rey Nie Maj 04, 2014 8:29 am

Rey wydawał się nieco podirytowany. Co jak co już tyle czasu patrzył na to zdjęcie, że miał go serdecznie dość. W pewnym momencie wstał z miejsca porywając zdjęcie w ramce i przeszedł kawałek dalej, aby postawić je na półeczce. Wrócił zaraz na swoje miejsce łapiąc w dłonie kawę, z której wypił kolejne kilka łyków wzrok wbijając gdzieś na bok, jakby w stronę swojej sypialni, która była otwarta. Widać było pościel w olbrzymie maki i lekki burdel, ale chyba to normalne jeżeli mieszka się samemu. Na uwagę odnośnie ciasta, wrócił wzrokiem na mężczyznę i odstawił już pusty kubek po kawie. Nie było mowy. Musiał zapalić. Wziął więc tego papierosa co wcześniej i wsunął Go w usta od razu zapalając. Jego dłonie odrobinę się trzęsły, ale wyglądał na całkowicie zrelaksowanego. Przecież był u siebie w domu. Dziwne by było to, jakby stresował się tym, że kogoś zaprosił. Widać chodziło tutaj o coś innego. O coś , o czym wiedział sam Rey, a nie bardzo miał ochotę mówić. W sumie w ogóle mało się odzywał, tak , jak niemalże obiecał.
- Tak, nie piekę z uczuciem. Piekę , jak mam ochotę i w sumie potem i tak się marnuje, bo nikt tutaj nie przychodzi. Dziękuję, jednak za to, że zechciałeś je spróbować.
Powiedział cichym tonem głosu zaciągając się papierosem. Odchylił głowę do tyłu i spojrzał na sufit wypuszczając w jego stronę dym. Zaraz wyprostował głowę, a papierosa oparł o popielniczkę. Widać było po jej zawartości, że Rey na prawdę bardzo dużo pali. Aż dziw , że jeszcze żyje.
- Pytam z ciekawości, bo zawsze mogłem okazać się jakimś zboczeńcem, który Cię zgwałci, a Ty tak po prostu zgodziłeś się ze Mną tutaj przyjść. Nie posądzam Cię jednak o to. Sądzę, że miałeś jakiś powód, aby zgodzić się tutaj przyjść. A co się tyczy Mnie..Jesteś dopiero trzecim nauczycielem,którego tutaj goszczę. Tak to, na tyle ile jest to możliwe, że siedzę w mieszkaniu zbyt długo.
Odpowiedział jak najbardziej szczerze i wzruszył nieco ramionami. Zaraz sięgnął po papierosa, aby znowu się zaciągnął i odłożyć Go na miejsce. Tym razem dym wypuścił nosem i spojrzał na swoje ciasto, z którego ukradł wcześniej tylko jedną truskawkę. Jakoś nie miał za bardzo apetytu. W sumie to w ogóle nie jadł. No ale, ile można siedzieć na kawie i papierosach?
Rey
Rey

Wiek : 37
Zawód : Były Pielęgniarz szkolny, lekarz w szpitalu
Wygląd : Wieczne niedopięta koszula, wicznie rozczochrana czupryna.
Stan : Wolny

https://yaoisekai.forumpolish.com/t61-rey-cross#108

Powrót do góry Go down

Ci, którzy tu wchodzicie.. - Page 10 Empty Re: Ci, którzy tu wchodzicie..

Pisanie by Stewart Rose Wto Maj 06, 2014 6:43 pm

Poczuł się trochę jakby czytano mu w myślach. Jak dobrze że odniósł to zdjęcie... Odetchnął cicho z ulgą. Co prawda zrobiło mu się nieco wstyd.. No, że się tak gapił na to zdjęcie. W końcu nie jego sprawa, a właściwie bezczelnie się gapił.
Milczał dłuższą chwilę, patrząc na niego. Trochę było mu niezręcznie. Ten się tak denerwował jakby nie wiadomo co się działo... Ta, odezwał się, najspokojniejszy człowiek tej planety. Nie bardzo wiedział jak zareagować. W stronę sypialni spojrzał, ale zaraz odwrócił wzrok. Czuł się jakby był trochę... Upierdliwy?
Sam pozostawał spokojnym, więc ciężko było zrozumieć mu zachowanie Reya. Bo zrelaksowany Stewart to zupełnie inny koleś... Już miał coś powiedzieć na ten temat, by jakoś pomóc mu się uspokoić, przekonać do tego, by chociaż spróbował. Ten jednak był szybszy. Wysłuchał go więc. Pokiwał głową lekko przytakując.
- Cóż, sam rzadko mam okazję zjeść ciasto, po prostu nabieram ochoty dopiero gdy je widzę. Zresztą z większością potraw mam podobnie. A właściwie, lubię ciasta. Więc jeśli upiekłbyś coś i nie miałbyś co z tym zrobić, możesz mi przynieść trochę do pracy. Umilisz mi dzień. Ale to tylko propozycja na wypadek, gdybyśmy się jednak "polubili", jako znajomi, nie współpracownicy... Czy coś w ten deseń.
W prawdzie mówił wszystko co mu ślina na język przyniosła. Gdy jest spokojny i zaniepokojony kimś to się tak zachowuje, tak... Miło, jakoś bardziej się otwiera. Trochę to zastanawiające i niepokojące, no ale cóż. Taki był.
Słuchał go dalej, siedząc z wyprostowanymi plecami i złączonymi kolanami. Nadal było mu trochę nieswojo. Nie był u siebie, a u innych, jak wiadomo, bywał rzadko. Nie był przyzwyczajony do "nowych" miejsc. Oj, ale i tak było dobrze. W końcu się nie stresuje.
Gwałt?! Aż się wzdrygnął na tę myśl. Tak, w sumie nie przemyślał sprawy. Podjął decyzję dość pochopnie. Odwrócił wzrok od jego twarzy na chwilę i wbił go w szklany stół, znów się czerwieniąc.
- Cóż... - Nagle jednak zrezygnował z komentowania jego tekstu na temat tego całego gwałtu. Odchrząknął. - Nikt mnie nie zaprasza do siebie raczej... Więc po prostu miło było być zaproszonym, dlaczego więc miałbym się nie zgodzić? Innego powodu brak. - Wzruszył ramionami. - Trzeci? Oh. - Nie bardzo wiedział jak to skomentować... Milczał więc. I znów zaczął się stresować samym przebywaniem w tym miejscu. Czuł się nie u siebie, mimo, że był ugoszczony w miłym klimacie. No cóż. Kto by go zrozumiał?
Długo tak siedział cicho. Po chwili podniósł znów wzrok na Reya. I tak się gapił, nadal milcząc. Po tych jego słowach zaczął się zastanawiać, dlaczego on go tu właściwie zaprosił. Przecież Stewart nigdy nie był osobą z którą chce się przebywać, a on jednak go postanowił ugościć. Zastanawiające...
Stewart Rose
Stewart Rose

Wiek : 38
Skąd : Wielka Brytania
Zawód : Nauczyciel fizyki.
Wygląd : Bijąca po oczach swą bielą koszula z czarnym krawatem zawiązanym pod szyją, czarna marynarka w drobne białe paski i nieco obcisłe ciemne spodnie. Do tego czarne lakierki.
Stan : Wiecznie wkurwiony, heh.

https://yaoisekai.forumpolish.com/t166-rozumiecie-nie-no-to-wycia

Powrót do góry Go down

Ci, którzy tu wchodzicie.. - Page 10 Empty Re: Ci, którzy tu wchodzicie..

Pisanie by Rey Wto Maj 06, 2014 6:58 pm

- Boisz się ?
Wyjechał w pewnym momencie ni z gruszki, ni z pietruszki. Trudno powiedzieć, w ogóle czego dotyczyło to pytanie. Jego ciemne oczy nie zdradzały jakichkolwiek uczuć, ani nawet myśli. Rey był po prostu nieprzewidywalny, a dużo ze swoich przemyśleń zostawiał po prostu dla siebie. Nie pytany raczej sam z siebie, nie odpowie na pytanie , które po prostu nie padło. Był dziwnym i dość specyficznym człowiekiem, pewnie dlatego, mało kto, czuje się w jego towarzystwie po prostu spokojnie i zrelaksowanie. Mimo wszystko Rey nigdy nie zrobiłby nikomu krzywdy, na prawdę niesprowokowany. Prędzej zrobi sobie krzywdę samemu niż kogoś skrzywdzi.Papierosa wreszcie zgasił, gdyż niemalże doszedł do filtra.
-Nie ważne.
Rzekł odpowiadając samemu sobie, na to dziwne pytanie. Wyglądało na to, że stracił zainteresowanie odnośnie swojego własnego pytania.Często tak miał. Po prostu nie chciał usłyszeć odpowiedzi na zadane przez siebie pytanie. Czyżby bał się odpowiedzi? Zapewne tak. Wyglądał na samotnego człowieka, więc dość miał już zmartwień. Dokładanie sobie kolejnych przez upewnienie, że ktoś się Go boi, nie było zbyt dobrym pomysłem, szczególnie, że Rey ostatnio nie czuł się zbyt dobrze i fizycznie i umysłowo. Powinien odpocząć, ale po prostu nie potrafił. Wlewał w siebie hektolitry kawy i masę nikotyny, to jak miał zasnąć i czuć się z rana rześko ? Nie było takiej możliwości. Teraz już nie miał osoby, która siłą każe mu iść spać i faktycznie to robił. Nikt się nim nie zajmie , pod tym względem. Nie zadba o jego zdrowie. Czuł się bezradnie i pewnie dlatego również , tak desperacko szukał towarzystwa , że zapragnął, aby ktoś posiedział z nim choćby przez chwile.
- Szczerze zaprosiłem tutaj Ciebie, bo w jakiś sposób przyciągnąłeś Moją uwagę. Poza tym, jak widzisz mieszkam sam. W pewnym momencie człowiek ma już tego dość.Ja też. Towarzystwo jednak to jest ważna sprawa. Nie śpię już 5 dzień. Nie czuj się w jakiś sposób wykorzystany. Już wcześniej chciałem spędzić z Tobą chwile czasu, ale zawsze rozsiewałeś wokół siebie barierę nie do przebicia, a dzisiaj miała ona luki, więc to wykorzystałem. Zrozumiem, jeżeli będziesz chciał teraz wyjść.
Szczerość. Bardzo rzadko w ogóle pozwalał sobie na coś podobnego. Nie spodziewał się tego nawet po samym sobie. Przynajmniej teraz Rose miał jakiś obraz o Reyu, który sięgnął po kolejnego papierosa, którego zaraz odpalił , zaciągając się. Ten facet na prawdę miał problem, ale nie bardzo chciał o tym rozmawiać. Zapewne nikomu się z tego nie zwierzy i będzie to dusił w sobie, aż po prostu nie dojdzie do takiego stanu, że wyląduje w szpitalu. 5 dni bez snu? Pewnie jeszcze ciągle palił, pił kawę i gapił się na tamto zdjęcie, jakby było jakimś świętym miejscem. Na pewno było coś na rzeczy, ale trudno powiedzieć czy mężczyzna w ogóle zechce cokolwiek powiedzieć. Od razu widać, że miał twardy charakter, ale pewnie w środku kryła się wrażliwa osoba, która mimo wszystko nie chce wyjść na zewnątrz. Oczy Reya ciągle były utkwione w oczach Rose, w ogóle nie spuszczał z niego wzroku, najwyraźniej ciekaw jego reakcji na swoje słowa. Spodziewał się, a raczej był przygotowany na to, że mężczyzna wyjdzie. Nie będzie miał mu tego za złe, ale również pewnie nigdy więcej nie szukałby już jego towarzystwa, sądząc, że ten Go po prostu nie polubił.
Rey
Rey

Wiek : 37
Zawód : Były Pielęgniarz szkolny, lekarz w szpitalu
Wygląd : Wieczne niedopięta koszula, wicznie rozczochrana czupryna.
Stan : Wolny

https://yaoisekai.forumpolish.com/t61-rey-cross#108

Powrót do góry Go down

Ci, którzy tu wchodzicie.. - Page 10 Empty Re: Ci, którzy tu wchodzicie..

Pisanie by Stewart Rose Wto Maj 06, 2014 9:47 pm

...
CO?!
Otworzył szeroko oczy na jego pytanie. Co to miało znaczyć? Jak miał to odebrać? Co Rey miał na myśli? Był ciekaw, ale jednocześnie nie chciał wiedzieć. Fakt faktem, nie znał tej osoby... Więc nie mógł się domyślić jak mogłyby brzmieć odpowiedzi na te pytania. Ale nie wydawało mu się, by to było coś przyjemnego. Coś normalnego. I teraz pytanie... Czy on się bał? Nie, niczego. Aż do teraz. To pytanie go zaniepokoiło. I to dość mocno. Bo z nim trzeba delikatnie, naprawdę. Nie bardzo wiedział jak powinien odpowiedzieć na to pytanie. Jak w ogóle je zrozumieć? Patrzył na niego z mieszanką przestrachu i pytaniem w oczach. Jakby wołał mentalnie "Rozwiń to, nie rozumiem!"... Przełknął ślinę. Nie miał za bardzo odwagi by powiedzieć cokolwiek, dlatego też milczał. Zdawał sobie sprawę, że milczenie może skrępować, ale... Nie, wolał czekać. Na jakieś rozwinięcie. Bo to było zbyt dziwne pytanie, by tak po prostu na nie odpowiadać.
Rozwinięcia jednak się nie doczekał. W zamian... Właściwie nic nie dostał. Anulował pytanie. Szczerze mówiąc, zawiódł się. Chciał móc odpowiedzieć, chciał wiedzieć, jak odpowiedzieć i na co właściwie odpowiedzieć. Odetchnął głęboko i gubił się wzrokiem po pomieszczeniu, próbując się znów rozluźnić. A to nie było takie proste, szczególnie w tej chwili. Ułożył dłonie na kolanach i patrzył tępo w stół, znowu.
Ah. I znów słowa. A on nawet porządnie tych wcześniejszych nie zdążył przemyśleć. No cóż... Musi się nauczyć rozmawiać z ludźmi i na bieżąco myśleć nad ich wypowiedziami. Mimo wszystko, słuchał go. I nieco nim poruszyło. Zerknął na niego, jednak spotykając się z jego wzrokiem skierowanym wprost na niego znów spuścił spojrzenie. Pochylił również głowę, lekko. Czy miał zamiar wychodzić? Nie, raczej nie. Wiedział, że nie przystoi. Co jak co, ale Stewart miał wiele dobrych nawyków. No, może niekoniecznie dobrych dla niego, bo często zdarzało mu się zmuszać do czegoś tylko po to, by komuś nie sprawić przykrości. Oczywiście mowa tu teraz o osobach, które sobie zasłużyły na grzeczność ze strony Rose'a. Bo gówniarze się nie liczyli. Dla Stewarta nigdy, naprawdę nigdy.
W sumie rozumiał Reya. Sam mieszkał sam i często samotność mu doskwierała. A w dodatku widać było, że ten koleś był kiedyś szczęśliwym człowiekiem. Więc pewnie odosobnienie boli dwa razy bardziej. ... O, Stew, czyżbyś właśnie doświadczył czegoś takiego jak współczucie do człowieka? Ile lat to już minęło? Myśląc o tym, zapomniał zupełnie o pytaniu zadanym mu wcześniej. A raczej o swoich odczuciach z nim związanych, bo jednak postanowił i na nie odpowiedzieć.
- Nie mam powodu, by się bać, tak myślę. Nie mam również zamiaru wychodzić w tej chwili. Rozumiem Cię aż za dobrze.
Westchnął cicho. Czując na sobie jego wzrok przez cały ten czas... Skrępował się. Poprawił włosy opadające mu na oczy delikatnie, lekko drżącą dłonią. W międzyczasie znów zerknął w jego stronę. No i dlaczego się tak gapisz, co? Zmarszczył lekko brwi, rumieniąc się.
- Dlaczego się patrzysz?
No musiał zapytać, musiał. Mimo, że to naturalne i kulturalne patrzeć na rozmówcę... Rey patrzył jakoś dziwnie. Może po prostu Rose nie rozumiał tej pustki w parze czarnych oczu Crossa. Tak, chyba właśnie ta niewiedza go stresowała. Nie miał szans domyślić się, o czym jego towarzysz myśli. W dodatku go nie znał. Cóż za obca sytuacja...
Stewart Rose
Stewart Rose

Wiek : 38
Skąd : Wielka Brytania
Zawód : Nauczyciel fizyki.
Wygląd : Bijąca po oczach swą bielą koszula z czarnym krawatem zawiązanym pod szyją, czarna marynarka w drobne białe paski i nieco obcisłe ciemne spodnie. Do tego czarne lakierki.
Stan : Wiecznie wkurwiony, heh.

https://yaoisekai.forumpolish.com/t166-rozumiecie-nie-no-to-wycia

Powrót do góry Go down

Ci, którzy tu wchodzicie.. - Page 10 Empty Re: Ci, którzy tu wchodzicie..

Pisanie by Rey Sro Maj 07, 2014 8:54 am

Rey leniwie przeniósł wzrok gdzieś na bok. Ledwo odpalił papierosa i się nim zaciągnął, już ponownie Go zgasił. Nerwowy był, to było jasne.Nie trzeba było być wróżką, aby się tego domyślić. Poza tym, każdy nauczyciel przechodził zajęcia pedagogiczne, bez których raczej nauczycielem zostać nie mogli. Musieli się nauczyć jak radzić sobie w podobnych sytuacjach.Rey oparł łokieć o nałokietnik , a brodę wsparł o dłoń tejże ręki. Spoglądał w drugą stronę, a minę miał taką, jakby kompletnie stracił zainteresowanie tą rozmową.
- Bez powodu.
Odpowiedział na pytanie mężczyzny, dlaczego się tak patrzy. Cały Rey. Czasami stawiał między sobą , a rozmówcą niewidzialny mur , którego nie było sposób przebić. Uparty był z niego człowiek. Czasami samemu sobie szkodził podobnym zachowaniem. Chciał, aby ktoś Go poznał bliżej , ale równocześnie, nie chciał nikogo do siebie dopuszczać. Tylko uparci ludzie, mogli się przebić przez tę maskę obojętności. Ci , którzy na prawdę chcieli dotrzeć w jakiś sposób do Reya i Go zrozumieć. Zastanawiał się, jak długo Rose jeszcze wytrzyma w tej ciężkiej atmosferze. Rey miał wrażenie, że na prawdę zrobiło się dość nieprzyjemnie, a jego uprzejmość zmieniała się diametralnie w coś bliżej nieokreślonego. Zaczął się zastanawiać dlaczego, w ogóle sprowadził tutaj fizyka. Może coś w głębi siebie planował, ale potem nagle zrezygnował? Spodziewał się tego, że po tym spotkaniu nauczyciel po prostu nie będzie chciał mieć z nim nic wspólnego. A może pobudzi jego myślenie, na tyle, że Fizyk będzie chciał jeszcze się z nim spotkać i poznać Go bliżej? Sam nie wiedział. Odetchnął głęboko i spojrzał na Rose tymi ciemnymi oczyma. Przez chwile w oczach Reya ukazała się pewna emocja - smutek. Tak był smutny. Aż dziwne, że z osoby, która kiedyś była szczęśliwa, zamienił się w aż tak wielkiego ponuraka. Wstał nagle z miejsca i przeszedł się leniwie do okna spoglądając za nie na sąsiadujący blok.
- Przepraszam, że zająłem Ci tyle czasu. Odprowadzę Cię do drzwi.
Odezwał się nagle, zupełnie tak, jakby rozmowa została skończona.
Jestem na prawdę beznadziejny...Na prawdę.
Zerknął przez ramię na Rose, upewniając się czy ten bierze jego słowa na poważnie czy też nie. Nie chciał również, aby fizyk czuł się winny tego, że Rey tak nagle przerywa ich spotkanie. Nie chciał też, aby ten brał to jakoś do siebie. Ale ludzie przecież bywali różni.
Rey
Rey

Wiek : 37
Zawód : Były Pielęgniarz szkolny, lekarz w szpitalu
Wygląd : Wieczne niedopięta koszula, wicznie rozczochrana czupryna.
Stan : Wolny

https://yaoisekai.forumpolish.com/t61-rey-cross#108

Powrót do góry Go down

Ci, którzy tu wchodzicie.. - Page 10 Empty Re: Ci, którzy tu wchodzicie..

Pisanie by Stewart Rose Czw Maj 08, 2014 2:30 pm

Jeszcze bardziej się skrępował. Pierwszy raz od bardzo dawna poczuł się winny czyjemuś zachowaniu. Nie zdarzało się mu to, bo po prostu był samotnikiem i rzadko w ogóle rozmawiał z kimkolwiek. A jeśli o uczniów chodzi, miał ich reakcje w poważaniu. Co innego jeśli chodzi o znajomych bardziej na jego poziomie. Czuł się taki... Zielony w relacjach międzyludzkich. Totalnie nie ogarniał atmosfery. Zapewne to dlatego, że Reya trudno nazwać normalną osobą. To raczej zły przykład do treningu swojej umiejętności przebywania.. z kimś, nie samemu. Ale Stewart o tym zwyczajnie nie wiedział, więc myślał, że coś mu źle idzie. To go zniechęciło i zasmuciło jednocześnie. Szkoda, szkoda.
Patrzył tak na niego. Ten smutek w oczach jeszcze bardziej dał mu znać, że zrobił coś źle. Ale co? Nie wiedział za bardzo. O nic nie pytał, chociaż miał ochotę. Nie dociekał, nie był wścibski... Próbował być miły, a to dla niego wiele. W dodatku się denerwował. I to mocno. To dla niego już teraz było zbyt wiele, ale nie chciał wychodzić. Zdawało mu się to być pewną oznaką tchórzostwa... A, no i nadal był ciekaw. Ciekaw osoby jaką był Rey. Ale czy zdoła ją poznać, kiedykolwiek? Jeszcze trochę nerwów i sobie odpuści. No, zapewne będzie próbował jeszcze w przyszłości, ale z pewnością nie będzie do dla niego łatwym zadaniem. Wierzył jednak, że kiedyś mu się uda. Dlatego siedział tu jeszcze i jak na tę chwilę nie miał zamiaru się ruszać.
Nie chciał również pokazywać swoich nerwów i tego jaki jest na nie wrażliwy. Również swoich odczuć, czyli to całe poczucie winy. Dlatego starał się nadal być tym Rosem jakiego większość widzi, tym uszczypliwym, sarkastycznym i nieco upartym.
- Widzę, że bardzo chcesz się mnie stąd pozbyć? Chętnie bym jeszcze został, ale skoro tak, to mogę już sobie iść.
Westchnął i poprawił okulary. Zerknął jeszcze na gospodarza. Nie chciał wychodzić, ale równocześnie nie chciał pokazywać tego, że to zaproszenie coś więcej dla niego znaczy. Bo znaczyło... Wiele. Nigdy go nikt nie zapraszał do siebie, więc to było dla niego nowością i swego rodzaju przyjemnością. Miło było poznawać ludzi, to było takie ciekawe.. Tak, właśnie ciekawość nie pozwalała mu się ruszyć. Dlatego też dalej siedział, udając oburzonego, choć wcale tak nie było.
Stewart Rose
Stewart Rose

Wiek : 38
Skąd : Wielka Brytania
Zawód : Nauczyciel fizyki.
Wygląd : Bijąca po oczach swą bielą koszula z czarnym krawatem zawiązanym pod szyją, czarna marynarka w drobne białe paski i nieco obcisłe ciemne spodnie. Do tego czarne lakierki.
Stan : Wiecznie wkurwiony, heh.

https://yaoisekai.forumpolish.com/t166-rozumiecie-nie-no-to-wycia

Powrót do góry Go down

Ci, którzy tu wchodzicie.. - Page 10 Empty Re: Ci, którzy tu wchodzicie..

Pisanie by Rey Czw Maj 08, 2014 4:46 pm

Rey nie ruszał się w ogóle. Nadal stał przy tym swoim ukochanym oknie. Odetchnął głęboko po czym uśmiechnął się delikatnie pod nosem.Sarkazm? Tak, na pewno w tym uśmiechu było Go choć odrobinkę. Rey był na prawdę zmiennym człowiekiem, jeżeli chodziło o emocje. Mimo wszystko uśmiechnął się tak dlatego, że podziwiał Rose, za to, że jeszcze nie wyszedł. Najwyraźniej zdał sobie sprawę z tego, że nie będzie łatwo pozbyć się Go z własnego mieszkania. Jedyne co mu przyszło jednak do głowy to to, aby samemu po prostu z tego mieszkania wyjść. Jak nie tak, to może inaczej? Przynajmniej w jakiś sposób "wygra" to "starcie". Odetchnął bezradnie spojrzał w stronę okno, jakby trawił cierpliwie słowa Fizyka odnośnie tego wypraszania Go z mieszkania.
- Tak, chce żebyś wyszedł. Chce zostać sam..
Znowu.
- Nie potrzebnie Cię tutaj zapraszałem
...To..
- Przepraszam , że zająłem Twój cenny czas
..Robię.
Rey udawał, że kompletnie nie rusza Go to, że Rose czuje się oburzony tym wypraszaniem. Przy okazji czuł się tak , jakby dusił się we własnym mieszkaniu. Nie wiedział jak długo jeszcze tak wytrzyma. Czuł całkowitą bezsilność. Miał ochotę wyjść ze swojego mieszkania i po prostu gdzieś sobie pójść. Może do jakiegoś pubu, albo na łono natury? Gdziekolwiek, byle dalej od tego mieszkania.
Tylko potrafię wszystkich ranić, a przede wszystkim , samego siebie.
- Możesz zostawić drzwi otwarte, albo powiedz woźnemu, aby je zamknął. Przepraszam.
Powiedział nagle i ni z gruszki , ni z pietruszki porwał ze stolika szklanego paczkę papierosów wraz z zapalniczką i chwile później wyszedł z własnego mieszkania , trzaskając drzwiami, jakby się niemalże ostro pokłócił z Fizykiem. Trudno powiedzieć dlaczego tak zrobił. Może wystraszył się tego, że w ogóle zaprosił tutaj Rose, albo powód leżał zupełnie gdzie indziej? Nie wiadomo. Ale Reya już nie było i fizyk nie zobaczy Go pewnie wcześniej niż dopiero w szkole

[zt]
Rey
Rey

Wiek : 37
Zawód : Były Pielęgniarz szkolny, lekarz w szpitalu
Wygląd : Wieczne niedopięta koszula, wicznie rozczochrana czupryna.
Stan : Wolny

https://yaoisekai.forumpolish.com/t61-rey-cross#108

Powrót do góry Go down

Ci, którzy tu wchodzicie.. - Page 10 Empty Re: Ci, którzy tu wchodzicie..

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 10 z 12 Previous  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach